Celem maratonu – poza zwycięstwem, rzecz jasna – było poprawienie osobistych rekordów i promowanie barw klubowych i firmowych. Tego dnia maratończycy musieli zmierzyć się nie tylko z własną kondycją i przeciwnikami, ale też z majowym słońcem. Temperatura osiągała 30 stopni Celsjusza, a do tego wiał uciążliwy wiatr znad Bałtyku. Trasa maratonu wiodła przez centrum Rygi. Nie brakowało dopingu, orkiestr muzycznych i uczynnych wolontariuszy.
Ostatni kilometr maratonu prowadził przez piękny ryski rynek. Od kawiarnianych stolików dobiegały do wyczerpanych biegaczy wielojęzyczne okrzyki, zachęcające do zwycięstwa. Niekwestionowanymi faworytami biegu byli kenijscy biegacze, którzy zgodnie z przewidywaniami zajęli czołowe miejsca.