Nurkowaniu często towarzyszy stan euforii i lekkości. Żartobliwie nazywany „Prawem Martini”. Jak poradzić sobie z wrażeniem błogości pod wodą? Zapytaliśmy o to Tomasza Rusińskiego – pracownika ATLASA, który miał już okazję nurkować w Deepspocie, czyli najgłębszym basenie świata.
Ile lat nurkujesz?
Zacząłem 10 lat temu. W tej chwili mam już za sobą kilkaset nurkowań… ale wciąż mi mało.
Gdzie nurkujesz?
W Polsce, w zalanych kamieniołomach, jeziorach, na Hańczy, wrakach Bałtyku. Czyli zimna woda, często słaba widoczność – dosłownie na wyciągnięcie ręki. Chociaż ja lubię nurkować w takich warunkach. Zimno, ciemno, jest wyzwanie. 😊 Do tego dwa, trzy razy w roku wyjazdy do ciepłych krajów, gdzie można pooglądać kolorowe, podwodne życie. Jednym z ciekawszych miejsc, w których nurkowałem jest szczelina międzykontynentalna na Islandii. Z jednej strony płyta tektoniczna Ameryki, z drugiej Euroazji.
Czym różni się nurkowanie na takiej głębokości od takiego „zwykłego”? Lepsze doznania? Adrenalina?
Żeby to przybliżyć, muszę trochę wspomnieć o fizyce i fizjologii nurkowania. Im głębiej nurkujemy, tym większe ciśnienie na nas oddziałuje. Każde 10 metrów słupa wody to 1 atm. Na dnie Deepspotu na płetwonurka oddziałuje więc ciśnienie 5,5 atm. To ponad dwa razy więcej niż w kołach samochodu! Nurkując oddychamy powietrzem z butli sprężonym do 200 atm, ale automat oddechowy podaje nam powietrze o ciśnieniu równym ciśnieniu otoczenia. Na głębokości 10 metrów oddychamy więc powietrzem o ciśnieniu 2 atm, a na 45 metrach o ciśnieniu 5,5 atm. Fizycznie tego nie odczuwamy, ale pojawiają się dwa kolejne aspekty związane z oddychaniem powietrzem o tak dużym ciśnieniu. Pierwszy to narkoza azotowa, która gwarantuje „lepsze doznania”, a drugi to dekompresja.
Możesz to w prosty sposób wyjaśnić?
Spróbuję. 😊 Powietrze to mieszanina gazów. Aż 79% tej mieszaniny stanowi azot. Jeśli oddychamy powietrzem o zwiększonym ciśnieniu, wdychamy azot o zwiększonym ciśnieniu. „Tak podany” do naszego organizmu azot, działa na człowieka euforycznie. Ten stan nazywany jest żartobliwie „prawem martini”, które mówi, że każde 10 metrów głębiej, zaczynając od 20 metrów poniżej lustra wody, odpowiada wypiciu jednego martini. W przypadku Polaków i Rosjan „podmieniono” w definicji trunek… na wódkę. Nurkując na dno Deepspotu przyjąłem więc ¾ szklanki wódki.
I jak?
Mam mocną głowę. Dalej pracuję.
Muszę dodać, że poniżej głębokości 70 metrów azot zabija. Tlen zresztą też. Już poniżej 57 metrów trzeba nurkować na specjalnych mieszankach gazów, gdzie część azotu i tlenu zastępuje się obojętnym dla organizmu helem.
A o co chodzi z tą dekompresją?
Tu odezwie się chemik. Chodzi o prawo Henry’ego, które mówi o tym, że rozpuszczalność gazów w cieczach rośnie wraz ze wzrostem ciśnienia. A skoro nurkując na 45 metrach oddychamy powietrzem o ciśnieniu 5,5 atmosfery, to w naszej krwi rozpuszcza się znacznie więcej azotu niż normalnie. Im dłużej oddychamy takim powietrzem, tym więcej azotu rozpuszcza się we krwi. Jeśli rozpuści się go zbyt dużo, nie możemy swobodnie wynurzyć się na powierzchnie, bo pęcherzyki azotu uwolniłyby się w całej objętości krwi (jak w odkręconej butelce napoju gazowanego). Taka sytuacja może prowadzić do bardzo poważnych wypadków z paraliżem włącznie. Jeśli we krwi rozpuści się azotu zbyt dużo, trzeba wynurzać się stopniowo, spędzając czas wyliczony przez komputer nurkowy na odpowiednich głębokościach, po to, aby azot bezpiecznie uwolnił się z krwi przez płuca. To właśnie dekompresja.
Jeśli tak, to ile czasu można spędzić na dnie Deepspotu?
Żeby nie wejść w dekompresję, czyli by móc się spokojnie wynurzyć bez potrzeby przystanków dekompresyjnych – niecałe 5minut. Po tym czasie należy stosować procedurę wynurzenia dekompresyjnego.
Ile czasu Ty spędziłeś?
Włączając inspekcję techniczną, zdjęcia, kilka dubli – ponad 10 minut.
I co wtedy?
Musiałem wynurzać się z przystankami dekompresyjnymi, a kończyło mi się powietrze w butli. Zostało go może na kilkadziesiąt wdechów, a do spędzenia pod wodą miałem jeszcze kilkanaście minut. Ale od czego ma się przyjaciół w ATLAS TEAM. Ratowałem się powietrzem z butli kolegi, który czekał w rezerwie na mniejszej głębokości. Każdy płetwonurek ma zapasowy automat oddechowy właśnie po to, aby dać powietrze potrzebującemu.
Czy w trakcie nurkowania w Deepspocie zdarzyło się jeszcze coś szczególnego?
To były fajne, bo wymagające, nurkowania. Musieliśmy sprawdzić jakość okładzin i spoiw fugowych, a przy okazji utrwalić to zdarzenie w formie zdjęć i filmu. Tak bardzo skupiliśmy się na pierwszym zadaniu, że po pierwszym wynurzeniu fotografka Irena Stangierska (która na co dzień pracuje dla National Geographic), pogroziła nam palcem. Pracowaliśmy zamiast pozować. Przy drugim nurkowaniu pozowaliśmy już jak modele, żeby tylko pani fotograf była zadowolona.
I była?
Była. Tylko tym razem zastrzeżenia miał podwodny filmowiec, Wojtek Jeznach. On musiał nakręcić film, a my zastygaliśmy w bezruchu do zdjęć… No więc przy trzecim nurkowaniu robiliśmy wszystko, żeby film wyszedł jak najlepiej. Nie ma co, wymęczyli nas, ale było wesoło.
Warto nurkować w Deepspot?
Zdecydowanie tak. To obiekt, który przerósł moje oczekiwania. Jaskinie, groty – całość fenomenalnie zaprojektowana i wykonana. Jeśli spróbować nurkowania, to właśnie tam. Pierwsze zejście odbywa się sam na sam z instruktorem na maksymalną głębokość 5 metrów. To moment, w którym możemy się przekonać, czy nurkowanie nam się podoba. Za to pierwszy certyfikat nurkowy dopuszcza nurkowanie do 20 metrów, a tyle wynosi głębokość głównej niecki basenu w Deepspocie. Dopiero po zdobyciu doświadczenia i kolejnych uprawnień można nurkować głębiej.
A jakie Ty masz uprawnienia?
Jestem certyfikowanym Rescue Diver’em, a od tego roku mam pierwszy zawodowy stopień- Divemaster. Mogę już pracować jako przewodnik nurkowy w bazach na całym świecie. Nie odpuszczam, szkolę się dalej. Może zostanę instruktorem?
Na koniec ostatnie pytanie – skąd taka ekstremalna pasja?
Miłością do tego sportu zaraziłem się właśnie…. w ATLASIE! Stachu Bielejec, Szef Produkcji Suchej w Zgierzu nurkował, a ze swoich wypraw przywoził świetne zdjęcia. Zawsze z niecierpliwością czekałem na jego relacje. Aż kiedyś… z radością odkryłem na swoim „pasku” nagrodę (dzięki Szefie! :)) Nie zastanawiałem się długo – zapisałem się na kurs nurkowania. I tu uwaga… szkolił mnie kolejny człowiek z ATLASA – Marek Miklaszewski, emerytowany już Szef Działu Materiałów Ofertowych. Prawdziwy profesor nurkowania. Bez przesady mogę więc powiedzieć, że moją życiową pasję zawdzięczam ludziom z ATLASA. Pierwszy mnie zaraził, drugi „sfinansował” kurs, a trzeci nauczył. 😊
Relacja z nurkowania ekipy ATLAS TEAM