Infolinia

Aktualności

29/09/2011
/

Pot, krew i łzy

20 września br. wyruszyli ze schroniska, znajdującego się w odległości ok. 3 km od szczytu. Emocji nie brakowało, tym bardziej, że jeden z przewodników pomylił drogę i połowa ekipy dotarła na miejsce ze znacznym opóźnieniem. Pierwszy osiągnął cel Stanisław Grabarczyk, atlasowy informatyk-programista. – Wszedłem pierwszy, co jednak nie znaczy, że byłem najszybszy, ponieważ szliśmy w czterech oddzielnych grupach. Co czułem? Zmęczenie, zmęczenie, zmęczenie. Na szczycie było bardzo zimno i potężnie wiało. Ale, gdy dotarli inni, cieszyliśmy się, jak dzieci. Dla amatorów, to już nie są przelewki. Ciężkie podejście, coraz mniejsza ilość tlenu w powietrzu, kilka osób odczuwało objawy choroby wysokościowej. Ale warto było!
Pomysł wyprawy narodził się kilka miesięcy temu. Wspinaczkę zaplanowano górską, ale inicjatywa była oddolna i na tyle porywająca, że szybko skupiło się wokół niej grono zapaleńców. Przygotowaniom kibicowała cała załoga ATLASA – w kilku wydaniach gazetki zakładowej Klekot opisywane były przygotowania do wyprawy, jej uczestnicy dzielili się swoimi pomysłami na szlifowanie kondycji, były nawet deklaracje rzucenia palenia! Zwieńczeniem treningów była sierpniowa wspinaczka na Rysy (2449 m n.p.m.).
Ten niebanalny sposób na uczczenie jubileuszu znalazł uznanie w oczach zarządu ATLASA. Firma sfinansowała wszystkim uczestnikom wyprawy przelot samolotem.